Ból kręgosłupa jest jednym z najczęstszych powodów wizyt w gabinetach fizjoterapeutycznych. Sami pacjenci dokonując internetowego „szkolenia” na forach i blogach potrafią już nazwać swoje dolegliwości: rwa kulszowa, korzonki, lumbago, dyskopatia, wmawiając sobie jedno bądź kilka z powyższych. Zwykle pacjent wykonuje długą, często zbędną wędrówkę zanim trafi do osoby, która faktycznie pomaga problem leczyć. Trafiają do nas pacjenci z różnymi rodzajami bólów kręgosłupa, w różnych okresach choroby.
Ostry okres choroby – apogeum bólu i ograniczeń ruchu
Pacjent zazwyczaj czeka 2-3 dni żyjąc w nadziei, że „samo przyszło, samo pójdzie”. Jest to czas na sprawdzenie wszystkich sposobów, o których mówiła babcia, od maści, okładów czy modlitwy, poprzez arsenał środków znieczulających. Osoba (o ile ból pozwala zasnąć) podnosząc się po raz wtóry po nocy z dotkliwym bólem postanawia zadzwonić do przychodni i umówić się na wizytę do lekarza pierwszego kontaktu.
Wizyta w takiej instytucji kończy się najczęściej przepisaniem środków przeciwbólowych i lakonicznej rozmowie o wysuwającym się dysku i zwyrodnieniach. Na koniec dostajemy skierowanie do lekarza ortopedy/neurologa. Wizyta u lekarza specjalisty przypieczętowana dokładką środków przeciwbólowych, przeciwzapalnych i rozkurczowych owocuje również skierowaniem na RTG kręgosłupa lub w dobrym obrocie sprawy rezonansie magnetycznym. Nie trzeba nikomu mówić ile to wszystko trwa, bo każdy wie jak nasz system opieki zdrowotnej działa. Po wykonaniu niezbędnych badań, do tego żeby orzec, że ktoś ma zwyrodnienia, przepuklinę dyskową modelującą worek oponowy na kilku poziomach oraz zwężenie otworu międzykręgowego można zacząć ,,leczenie’’. W praktyce więc kierunek apteka oraz rehabilitacja za 3 miesiące.
Każdy fizjoterapeuta wie, że środki przeciwbólowe to nie lekarstwo lecz tylko środek, który usuwa informację o bólu, czyli coś co przysłania uwagę naszą i naszego organizmu na szerzącą się patologię. W międzyczasie, podczas czekania na świadczenia, okres ostry choroby przechodzi w przewlekły, a pacjent cudownie zdrowieje. Jednak to tylko pozory, gdyż każdy ostry, niedoleczony okres choroby staje się przewlekłym podłożem do wystąpienia kolejnych okresów ostrych, zmian strukturalnych i funkcjonalnych w kręgosłupie poprzez kompensacje, na przykład w postaci zwłóknień oraz ograniczeń ruchomości. Mało tego, po tak długim czasie oczekiwania pacjent idzie na rehabilitację, której zasadność można włożyć między bajki.
Laser, pole magnetyczne i może trochę prądu – to zabiegi fizjoterapeutyczne na kręgosłup ze wskazaniem jakim są zwyrodnienia czy dyskopatia. To jest sytuacja, która powoduje pusty śmiech na ustach dobrze wyszkolonego fizjoterapeuty. Cała artyleria sprzętu do fizykoterapii o bardzo majestatycznych nazwach to niestety tylko iluzja opieki, jaką stwarza nasz system opieki zdrowotnej. Iluzja, w której żyjemy, ponieważ lubimy czuć, że ktoś się nami opiekuje. Przy ogromnym szacunku do fizjoterapeutów wykonujących w ramach NFZ masaże, to niestety drodzy czytelnicy śmiemy twierdzić, że masaż częściowy jest tak jakby umyć naczynia, ale zostawić brudną patelnie. Niestety oni mają związane ręce i muszę robić jak nakazują ramy czasowe, a także narzucona metodyka.
Jak fizjoterapeuta i zabiegi fizjoterapeutyczne na kręgosłup mogą pomóc?
Jeśli odbyliśmy już długą drogę po przychodniach i laboratoriach diagnostyki obrazowej, zostało nam przypisane jakieś schorzenie na podstawie zdjęcia. Dajmy na ten przykład dyskopatia piątego kręgu lędźwiowego L5-S1 (dająca objawy rwy kulszowej). Po pogodzeniu się z surowym losem i otarciu łez udajemy się do fizjoterapeuty. Fizjoterapeuta zbiera dokładny wywiad, aby wyeliminować ewentualne przeciwwskazania, analizuje opis i wyniki zdjęć. Bada nasze ciało w statyce, dynamice, wykonuje testy funkcjonalne, bada ruchomość, siłę, sprawdza bolesne miejsca w mięśniach, po czym przechodzi do terapii. Pewne ruchy, kilka bolesnych ucisków, kilka głęboko tkankowych rozcierań powięzi, trochę rozciągania. Pacjent wstaje, idzie kilka kroków, aby rzec: coś pan zrobił? Jest dużo lepiej. Jak nazywają się te zabiegi fizjoterapeutyczne na kręgosłup, które pan zastosował?
Kolejna terapia, podobne działanie, podobny efekt. Gdzie podziała się przepuklina w takim razie? Co mogło się stać skoro fizjoterapeuta „wyprasował” nam kilka mięśni często odległych od miejsca bólu? Nagle przekonujemy się, że zdjęcie, które było wyrokiem dla pacjenta jest tylko poszlaką w szukaniu przyczyny. Każdy fizjoterapeuta prowadzący gabinet wie, że takie sytuacje zdarzają się bardzo często. Każdy oczytany fizjoterapeuta również wie, że gdyby zrobić rezonans magnetyczny grupie ludzi, która nie narzeka i nigdy nie narzekała na ból pleców, to znaczny odsetek tej grupy znalazłaby w swoim opisie przepukliny. Uwypuklenia dysków i zwyrodnienia często nie są bezpośrednią przyczyna bólu. Zwykle musi być spełnionych kilka innych czynników, które ten ból uruchamiają.
My wiemy jak to sprawdzić i jakie zabiegi fizjoterapeutyczne na kręgosłup zastosować, aby wyleczyć. Drodzy czytelnicy, zanim wykonacie długą pielgrzymkę po przychodniach zadzwońcie do dobrego, wykwalifikowanego fizjoterapeuty, skonsultujcie się. Bardzo możliwe, że nie jest konieczna czasochłonna diagnostyka i dodanie środków przeciwbólowych do porannego musli.
Jak już dochodzi do ekstruzji dwóch największych dysków,żarty się kończą,ból nóg,nie ustępuje,czuje ,że plecy bronią się mięśniami,w miarę możliwości raz w roku kupuje sobie jakiś zestaw rehabilitacji,brak mowy o jakieś pracy , szczególnie w wieku 60 lat,mając 41 lat pracy,ale komisje mówią na kolanach a idź do pracy ZUS się będzie cieszył jak padniesz przed emerytura,straszne uczucie jak wiesz ,że masz to po warunkach pracy.